Ostatnio moje myśli często krążą po tematach związanych z miłością. O ile dość dobrze wiemy jak powinno wyglądać okazywanie miłości drugiej osobie, o tyle raczej nikt i nigdy nie uczył nas jak przyjmować miłość.
Powiedziałabym nawet więcej. Jako dzieci wszyscy potrafiliśmy przyjmować miłość, z radością, otwartością i entuzjazmem angażując się w relacje z naszymi najbliższymi… ale socjalizacja i upływ lat sprawiały, że oduczyliśmy się tej cennej umiejętności.
Rozmyślam nad tym i dochodzę do wniosku, że jest kilka kluczowych czynników, które sprawiają, że jako dorośli ludzie nie potrafimy przyjmować miłości.
- Bardzo dokładnie wiemy jakiej miłości chcemy. Z jednej strony to dobrze. Uczy nas się, że znajomość własnych oczekiwań jest niezmiernie istotna dla trwałości związku, gdyż tylko wtedy, gdy sami znamy swoje potrzeby możemy jasno prosić o ich zaspokojenie… Z drugiej jednak strony często zapominamy, że fakt, że nie dostajemy prezentu w pudełku, o którym marzymy, nie oznacza przecież, że wcale prezentu nie ma.
- Przyjmowanie oznacza zgodę na uległość. Podczas gdy dawanie jest czynnym działaniem, tak przyjmowanie implikuje, że ktoś ma więcej pewnych zasobów (musi mieć, skoro może nas nimi obdarzyć). Tym samym pokazujemy pewną „słabość”. Przyznajemy się do tego, że nie możemy zaspokoić samodzielnie wszystkich naszych potrzeb. Przyjmując mówimy również „jesteś dla mnie ważny i potrzebuję tego, co możesz mi dać”. W świecie, w którym wszyscy jesteśmy uczeni do bycia samowystarczalnymi jednostkami odkrywamy w tym głęboką sprzeczność, z którą ciężko jest nam się uporać.
- Przyjmując miłość zgadzamy się na to, że jesteśmy wystarczająco dobrzy. Jeśli przez lata dorastania rozwinął się w naszym umyśle wewnętrzny krytyk, który z uporem wyszydza każdy dodatkowy kilogram, każde niefortunne słowo i stale porównuje nas z innymi i sprawia, że w istocie czujemy się gorsi niż inni ludzie… jak w takim układzie mamy przyjąć od kogoś miłość, na którą czujemy, że nie zasługujemy?
- Strasznie, przeraźliwie wręcz, boimy się, że dar miłości zostanie nam odebrany. Lęk ten jest tak mocny, że łatwiej jest w ogóle zrezygnować z przyjmowania miłości, niż pogodzić się z możliwością tego, że to uczucie kiedyś się skończy.
Cud Narodzin tworzony jest z myślą o mamach spodziewających się dziecka oraz o młodych rodzicach. Myślę, że właśnie dlatego temat przyjmowania miłości jest tutaj szczególnie isotny. Niebawem Twoje dziecko będzie w procesie socjalizacji tracić swoją naturalną zdolność do przyjmowania miłości… jako rodzic możesz jednak przeciwdziałać.
Pokazuj mu, że jako dorosła osoba zgadzasz się na przyjmowanie miłości. Traktuj z szacunkiem siebie, swoje ciało i swoje emocje. Okazuj miłość swojemu partnerowi i przyjmuj miłość od niego. Pozwól dziecku obcować z tym doświadczeniem i jednocześnie ucz się od niego. Małe dzieci są ekspertami w przyjmowaniu miłości! J